Rocznica biesiady na błoniach mogilskich szlachty polskiej, która to biesiada zamieniła się w krwawą rzeź biesiadników w dniu 10 czerwca 1656 r.

 

Oddział Dembińskiego stacjonował na błoniach w Mogile i tu oczekiwali na przybycie innych posiłków wojskowych. Tymczasem ograniczali Szwedom z garnizonu krakowskiego wyprawy łupieskie do okolicznych wsi i miasteczek. Plan Dembińskiego był następujący: zamierzał zaatakować załogę szwedzką w mieście i uwolnić Kraków od wroga; na umówiony znak – uderzenie dzwonów miejskich – grupa mieszczan krakowskich wciągniętych do spisku otworzyłaby bramy miejskie wycinając strzegące ich szwedzkie straże, aby wpuścić wojsko Dembińskiego. \"Halowic hetman krakowski Dybowski zbuntowali potajemnie rzeźników, słodowników, mieszczan i luźnej czeladzi w porozumieniu z Dembińskim na znak uderzenia dzwonów mieli sami wyciąć (szwedzką straż przy bramie, otworzyć bramy i wpuścić do miasta wojsko Dembińskiego\".

 

Wirtz użył podstępu. Kazał napisać list – niby od spiskowców krakowskich do Dembińskiego. W liści kazano Dembińskiemu uderzyć na Kraków w trzecim dniu na znak dzwonów. List dostarczyła do obozu polskiego w Mogile Wicherowska. Szwedzi bardzo dobrze znali słabość Polaków do mocnych trunków. Wirtz kazał załadować na kilka wozów beczki wina na tyle mocnego zostawiło na długi czas mocny zamęt w głowie po jego wypiciu. Kazał te wozy – niby na handel – posłać poza Kraków, ale woźnica trasę przejazdu miał wybrać koło Mogiły, tak, aby transport nie uszedł uwagi szlachcie zgromadzonej pod Mogiła. Zaraz za wozami posłał wiele kobiet krakowskich z domów publicznych i w zamyśle Wirtza były częścią jego planu.

\"Kiedy już dobrze sobie w głowy zalali, z litości zaprosili owe z miasta wygnanki, narzekające na srogość i okrucieństwa gubernatora szwedzkiego, i na pocieszenie raczyli je winem. W jednej chwili cały obóz polski zamienił się w wesołą biesiadę. Zaniechano wszelkiej straży. Wszystko wojsko, począwszy od naczelnego dowódcy Dembińskiego upite do niemożliwości stało się niezdolnym do walki\", piszę ówczesny kronikarz.

Ktoś poinformował Wirtza, że szlachta polska zbyt pewnie czuje się pod Mogiłą i o pijaństwie polskich żołnierzy. \"Wyjeżdżajcie co prędzej z wojskiem\" radzono mu. Generał Wirtz w dn. 10 czerwca 1656 r. o północy wyruszył z wojskiem liczącym 300 konnych i 200 piechoty (według innych kilko tysięcy wojska prowadził) do Mogiły. Do obozu polskiego mogli dotrzeć w ciągu 2-3 godzin, tj. ok. 3 rano, maszerowali wolno, bo ostrożnie, ponadto prowadzili ze sobą działo. Kiedy dotarli na miejsce do Mogiły, Szwedzi nie mieli tu wiele do roboty. Zastali polskich wojaków śpiących i spitych do nieprzytomności, wielu w samych tylko koszulach, i niewielu z nich mogło się bronić. Szwedzi nie ponosząc żadnych strat zabili około 787 polskich żołnierzy a resztę zabrali do niewoli. \"Sam Dembiński pijany i we śnie pogrążony w tryumfie do Krakowa zaprowadzony został w tym ubiorze, w jakim był porwany z łóżka, a wraz z nim znaczniejsi panowie\". Wirtz przy wjeździe do Krakowa urządził z tego widowisko. Na wozach wiózł kilka trupów na znak zwycięstwa, 12 dział, 2 moździerze i 350 wozów żywności, amunicji, broni i ubrań.

Takich obrońców miała 350 lat temu Rzeczpospolita.

Krzysztof Rosołek
"Mogilski Krzyż. Gazeta parafii św. Bartłomieja Ap." 5 (84)/2006, s. 22-23
Źródło www.mogila.cystersi.pl

Kontakt

KRS:0000370027, NIP:6772355031, REGON:121428276
Adres: ul. Spiżowa 17 , 30-142 Kraków
Tel: 695 757 667
konto bankowe: Volkswagen Bank 64 2130 0004 2001 0549 3184 0001