Szymon Starowolski w pracy swej drukowanej w 1640 r. pisze: „My Sarmaci zwykliśmy od dawna ubierać zarówno pieszych, jak i konnych w jeden kolor. Również i najemnych, których wybierano z Niemiec lub z Węgier, przede wszystkim pieszych lub jazdę lekką. Ponieważ tylko Polacy używają kopii [tzn. husaria],'łatwo ich odróżnić pod względem ubioru tak od Azjatów, jak i wszystkich Europejczyków. Niemniej jednak mają oni [husaria] jednokolorowe bławaty przytwierdzone do swych kopii, dla każdego oddziału różne? Teraz ponieważ przez skąpstwo rotmistrzów zaniedbane zostało ubieranie pieszych w suknie jednej barwy, przede wszystkim tych, którzy zapisują się do oddziałów zwyczajem niemieckim, dowódca powinien dbać o to, aby ubrani byli w jednokolorowe suknie, nie tylko w celu odróżnienia od nieprzyjaciół, lecz również w celu zastraszenia oczu przeciwnika oraz do łatwiejszego zniesienia surowości pogody".
W tych paru końcowych zdaniach mamy ujęte całe uzasadnienie potrzeby munduru, postawione w sposób zupełnie nowoczesny w rozróżnieniu trzech celów munduru: 1) odróżnienia : wojsk własnych od nieprzyjacielskich, 2) działania sugestywnego na przeciwnika, 3) zabezpieczenia własnego 'żołnierza w sposób planowy i jednolity od zmian pogody.
Z takiego postawienia sprawy widać, że zagadnienie munduru w Polsce w I połowie XVII w. nie jest przypadkowe i nieuświadomione w swych przejawach, lecz odwrotnie, postawione jako zjawisko znane „od dawna !', do którego Polacy są „zwykli" i którego potrzebę rozumieją i za konieczną uważają, wbrew niedociągnięciom, jakie pod tym względem w wojsku Rzeczypospolitej istniały. Określenie Starowolskiego „od dawna" można pogodzić z okresem starszym o prawie dwa pokolenia wstecz i odnieść je do lat siedemdziesiątych XVI stulecia, kiedy to, jakoby po raz pierwszy, daje się ustalić istnienie „barwy" w Polsce wprowadzonej przez Stefana Batorego dla piechoty wybranieckiej. Jednakże nie temu wielkiemu organizatorowi wojska należy się pod tym względem palma pierwszeństwa. Zwyczaj „barwy" istniał już wcześniej. On sam przecież obrany na. króla w r. 1576 wjeżdżał do Krakowa w otoczeniu gwardii pieszej ubranej w fioletowy kolor.
Jak się jednak okazuje z pouczenia wojennego Floriana Zebrzydowskiego, przesłanego przezeń hetmanowi wielkiemu litewskiemu, Mikołajowi Radziwiłłowi w r. 1559, sprawę pojawienia się barwy w wojsku polskim można przesunąć jeszcze o dwadzieścia lat wstecz, zbliżając się do połowy w. XVI. Punkt 28 bowiem tegoż „Pouczenia" brzmi: „Na barwę, na rusznicę, na miecz, na oszczep ani na żadną zbroję ani broń, z którą służą, aby żądny nie śmiał grać ani pieniędzy pożyczać." Całość kontekstu wskazuje wyraźnie, że nie chodzi tu o 'żadne - pojecie liberii dworskiej, lecz o wyposażenie żołnierskie w stosunku, do całego wojska.
Na tym nie koniec. W „Porządku praw rycerskich wojennych" ogłoszonym przez Zygmunta Augusta w 1557 r.w punkcie 44 czytamy: „Na zbroje, miecze, rusznice nie mają nikomu pożyczać i na barwy, ani rzeczy do siebie przyjmować". Co ważniejsze, do słów „i na barwy" odnosi się adnotacja wydawcy, że w dwóch egzemplarzach, z pięciu dochowanych słów tych nie ma. Układ zdania wskazuje na wstawienie, dodanie tych słów już po zredagowaniu go w całości. Czyżby, więc rok 1557 był tym momentem, w którym została do wojska polskiego wprowadzona „barwa"? Raczej chyba tak, gdyż konstytucje wojenne sejmu walnego z r. 1544 ani inne źródła z czasu, poprzedzającego r. 1557 nic o barwienie wspominają. Mówią tylko o obowiązku wystawienia „pieszego we
zbroi" lub „pachołka jezdnego zbrojnego".
Fragment Z. Stefańska "Polskie Ubiory wojskowe w 16 i 17 wieku", Muzealnictwo wojskowe tom II.